Rower, narty, film. fotografia.
Jazda w pięknych okolicznościach przyrody… Obecnie jeżdżę wokół komina (wiek, wieńcówka, kontuzje, operacje). Ale jeszcze nie tak dawno temu odbywałem długodystansowe samotne wyprawy po Polsce i Europie, jak również wyczerpujące treningi w Sudetach Zachodnich (w ten sposób przygotowywałem się do sezonu narciarskiego). Od maja do października nieustannie w drodze… Na filmach - jak w kalejdoskopie: Jelenia Góra – miasto pośród gór, wspinaczki na przełęcze Karkonoszy, Gór Izerskich i Gór Kaczawskich. Nasze morze i jeziora. Mazury i Podlasie. Słynne Mikołajki i kanał Elbląski. Oto moje wędrówki w pigułce. Piękne chwile, które udało mi się uchwycić podczas podróży i wycieczek. Wszystkie sceny mojego autorstwa – kamera na statywie – autofilmowanie.
Któregoś dnia postanowiłem nagrać demonstrowane przez siebie ewolucje. Kłopot w tym, że podczas treningu trudno jest zrobić sobie film i jednocześnie jechać. Trudno filmować i być filmowanym! Tym bardziej, że w czasach kiedy realizowałem te sceny narciarskie małe kamerki „na patyku” do robienia selfie nie były jeszcze popularne. Uparłem się i dokonałem rzeczy prawie niemożliwej. Ostateczny sukces został jednak okupiony ciężką pracą. Wyglądało to tak. Ustawiałem kamerę na statywie; obiektyw kierowałem na przewidywany tor jazdy, wybierałem kadr, odpowiednie zbliżenie, naciskałem spust i… podchodziłem lub podjeżdżałem wyciągiem do wybranego miejsca startu. Po wykonaniu pierwszych skrętów powtarzałem kolejne, do czasu, kiedy osiągnąłem zadowalające wyniki i miałem odpowiednią ilość materiału do montażu. Największą radość miałem z pracy na Okolu. Wiązało to się z dużym wysiłkiem fizycznym. Podejście i wielokrotne powtórzenia śmigu na całej długości stoku (odcinki – ujęcia od startu do mety – drogi do Chrośnicy). Efekt świetny – bo po montażu wyszło tak, jakbym zjeżdżał bez przerwy… Filmy oprócz techniki jazdy na nartach ukazują przepiękne widoki na Łysą Górę, Góry Kaczawskie i Karkonosze.